Pierwotna Czystość
Prosimy o nieudostępnianie na zewnątrz.
*nagrania można przewijać najeżdżając kursorem na pasek stanu
Przypominamy, że zadaniem było przeanalizować/skontemplować jeszcze raz samemu brak ja w 5 skupiskach (forma, uczucia, percepcja, mentalne formacje, świadomość). Instrukcje są na nagraniu natomiast z grubsza sprawdzamy czy to ja może być tym samym co np. forma czy czymś innym itd według podanego na zajęciach sposobu badania.
Bardzo ważne! Kiedy pojawia się poczucie "ja" lub "to jestem ja" sprawdzamy czym ono jest i badamy z wykorzystaniem powyższych narzędzi. Nie chodzi o to, żeby sobie wmawiać "no przecież nie ma żadnego ja" ani też "no dobrze mam poczucie ja, więc ono jest na pewno", ale żeby to zbadać. Bez tego bierzemy tylko nieistnienie lub istnienie ja na wiarę bez autentycznej wiedzy na ten temat. SPIS TREŚCI 1. Brak Ja - Korzyści i Pozytywne Aspekty 2. Zejście w Ziemię 3. Brak Ja - medytacje analityczne 4. Dodatki dla chętnych: bonusowe kontemplacje a) jaźń jako działający b) jaźń jako obserwator c) rozumienie bezjaźniowości za pomocą metafory rydwanu i jego części Warto zapoznać się z dodatkowymi kontemplacjami. Popularne poglądy na temat jaźni mówią, że jest ona działającym (podchodzą pod to wszystkie szczególne przypadki jak na przykład kontrolujący, stwórca, kreator) lub obserwatorem (podobnie podchodzą pod to wszystkie szczególne przypadki świadka, bezforemnej obecności itd.). 1. Brak Ja - Korzyści i Pozytywne Aspekty Jeden z naszych nauczycieli - nauczyciel Dzogczen i tłumacz tekstów źródłowych (z tybetańskiego na angielski) Malcolm Smith fajnie powiedział, że brak jaźni nie oznacza unicestwienia ego jako osobowości. Np. Budda dalej miał swoją osobowość, pewien sposób mówienia i zachowywania się. Możemy powiedzieć, że uwolnienie od sztywnej koncepcji jaźni tak naprawdę sprawia, że jesteśmy bardziej sobą. Znikają wszystkie "muszę", "trzeba" i ograniczanie się koncepcjami na temat jaźni czy fiksowanie się na nich. Zostają autentyczność, relaks i wolność do właściwego działania potrzebnego w danym momencie (świadomego, współczującego etc.) bez odwoływania się do wykrzywiającego percepcje założenia o trwałej, oddzielnej i samoistnej jaźni. Czasem sam buddyzm mówi w pozytywnych kategoriach o znajdowaniu Natury Buddy - swojego prawdziwego ja (oczywiście instrukcje do medytacji nad Naturą Buddy uwzględniają poprawne zrozumienie bezjaźniowości). To, kim naprawdę jesteśmy, jest z tej perspektywy jest procesem otwartym, ciągłym i ostatecznie niewysłowionym. W naturalnym (i pozbawionym błędu poznawczego jaźni) trybie funkcjonowania obecne są współczucie i klarowność umysłu. Im bardziej umysł jest wolny od tego błędu poznawczego - tym większa klarowność jest obecna w myśleniu i doświadczeniu. Im bardziej jest się wolnym od egocentrycznej perspektywy - tym łatwiej jest o współczucie. Można o tym mówić w kategoriach pozytywnych mówiąc, że nasza prawdziwa natura jest współczująca i przejrzysta :) Ostatecznie nie chodzi o to, żeby fiksować się na nieistnieniu ja, ale żeby zakwestionować tą kategorię i wyjść poza nią. Wychodząc poza nią można używać jej w różny sposób - z lekkością i z humorem - nie dając się jej uwarunkować. 2. Zejście w Ziemię Jak wskazywaliśmy w trakcie medytacji - uziemienie jest przydatne. Ogólnie ucieleśnienie jest bardzo ważne i pomaga nam, aby badania pustki nie były tylko odlotem, ale żeby osadzone w życiu i w codzienności. Sama praktyka Zejścia w Ziemię nie tylko uziemia, ale kwestionuje nawykowo ustalane granice przypisywane naszemu "ja". Na zajęciach robiliśmy ją w wersji siedzącej natomiast jeżeli chcesz ją powtórzyć i przypomnieć sobie również w wersji leżącej, to jest ona na naszym YouTube. Niemniej była przygotowaniem do głównych praktyk z bezjaźniowością, które wykonywaliśmy na zajęciach: 3. Brak Ja - medytacje analityczne
Na spotkaniu przeprowadziliśmy dwa sposoby badania ja, które są podane na nagraniu: - badanie jak może istnieć "ja" (istnienie ja, które jest ciągle tym ja a nie jakimś innym - zakłada trwałość) w obliczu nietrwałości - badanie czy ja może istnieć w jakiejś relacji do 5 Skupisk. 4. Dodatki dla chętnych: bonusowe kontemplacje (a i b są oparte na książce "Słońce Mądrości" autorstwa Khenpo Tsultrima Gyamtso Rinpocze, która jest dostępna po polsku; są w większości cytatem) a) jaźń jako działający Czasem możemy sądzić, że "jaźń" istnieje prawdziwie, ponieważ istnieją działający i działanie. Częścią poczucia "ja" wielu osób, jest poczucie bycia niezależnym, osobnym i trwałym podmiotem, który w jakiś sposób oddziałuje na przedmioty i wydarzenia. Można zbadać działającego i działanie analizując relacje między nimi. Jeżeli istnieją, czy istnieją następując po sobie, czy równocześnie? Nie mogą istnieć po kolei, ponieważ działający nie może istnieć przed działaniem. Gdyby działający mógł istnieć i istniał niezależnie od działania znaczyłoby to, że może istnieć ktoś, kto działa, nawet jeśli żadne działanie nie zostało wykonane. Jeśli na przykład działaniem było napisanie listu, a działającym był autor listu, oznaczałoby to, że może istnieć autor listu bez samego procesu pisania listu. Działanie nie może istnieć przed działającym i być niezależne od działającego. Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia z działaniem, którego nie wykonał żaden działający, co jest rzecz jasna niemożliwe. Jeśli działający może istnieć, jeśli jest działanie, a działanie może istnieć jeżeli jest podejmowane przez działającego, znaczy to, że istnieją oni tylko we wzajemnej zależności i nie mają własnej, samoistnej natury a to znaczy, że nie istnieją jako osobne, niezależne byty. Ktoś może zapytać: "Teraz rozumiem, dlaczego działający nie może istnieć przed działaniem, a działanie przed działającym, ale dlaczego nie mogą istnieć równocześnie?". Nie może tak być dlatego, że gdyby każdy z nich miał niezależną naturę, nie byłoby związku między nimi. Byliby dwiema niezależnymi rzeczami. Powiedzieć, że rzeczy istnieją samodzielnie to powiedzieć, że istnieją niezależnie od siebie. W relacji przyczynowo-skutkowej działający jest jedynym powodem pojawienia się działania i vice versa. Ich istnienie zależy od siebie. Dlatego właśnie nie mogą istnieć równocześnie jako samodzielne odrębności. Gdyby tak było, oznaczałoby to brak wzajemnego związku, tak jak w przypadku krowy i konia, które mogą iść swoją drogą niezależnie od siebie. Możemy przedstawić to w formie logicznego wyrażenia stwierdzając: zarówno działający jak i działanie nie mają własnej natury, ponieważ aby istniał działający, musi istnieć działanie. Działanie to może istnieć jednak tylko w zależności od tegoż działającego. Ponieważ istnieją tylko we wzajemnej relacji, nie istnieją prawdziwie. Działanie i działający nie istnieją prawdziwie, bo istnieją współzależnie. Istnieją tylko jako współzależnie powstające przejawienia (jak odbicia w lustrze), zaistniałe wskutek schodzenia się przyczyn i warunków. Wydają się istnieć w sposób faktyczny, niezależny, jako konkretne rzeczy, ale po głębszej analizie nie da się znaleźć w nich ich własnej esencji, bytu. Moglibyśmy powiedzieć, że działający i działanie nie są więc prawdziwe, nie istnieją. Nieistnienie jest jednak kolejną koncepcją i zależy od istnienia - bez istnienia czegoś nie możemy mówić o jego nieistnieniu (są zależne od siebie). Dodatkowo choć nie można znaleźć w nich faktycznego istnienia, to obserwujemy skutki działań, podlegamy nawykom, tendencjom a rezultaty naszych działań zależą od intencji itd. Ostateczne stanowisku jest więc głębsze: prawdziwa natura działającego i działania jest poza wszelkimi koncepcjami mimo, że mówiono o ich istnieniu lub nieistnieniu. Ich rzeczywista natura przekracza oba pojęcia i to jest najgłębszy stopień rozumienia ich pustki. b) jaźń jako obserwator Najsłynniejszy nauczyciel filozofii i medytacji pustki Nagardżuna pisze w swojej "Zasadniczej Mądrości Środkowej Ścieżki": Ten, kto doświadcza spostrzeżeń, nie istnieje Przed, w trakcie i po doświadczeniu widzenia, i tak dalej. Wiedząc o tym odsuwasz wszystkie myśli o istnieniu Bądź nieistnieniu kogoś doświadczającego spostrzeżeń. Ktoś, kto postrzega kształt, nie może istnieć przed; to jest niezależnie od doświadczenia widzenia kształtu, albowiem gdyby istniał, doprowadziłoby to do absurdu: zawsze widziałby ten kształt. Jeśli jednostkę nazywamy obserwatorem kształtu, rozumie się to samo przez się, gdyż rzeczywiście widzi ona jakiś kształt, zatem gdyby ten obserwator kształtu istniał niezależnie od doświadczenia widzenia tego kształtu, jaźń, która została nazwana obserwatorem kształtu, musiałaby widzieć go zawsze, by zasłużyć na takie miano. To samo odnosi się do innych przedmiotów zmysłów i tych, którzy ich doświadczają - gdyby doświadczający istniał przed samym doświadczeniem, zawsze by go doznawał. Tak więc gdyby słuchacz jakiegoś konkretnego dźwięku istniał przed usłyszeniem go, to jaźń ta zawsze słyszałaby ten dźwięk. Gdyby wąchacz jakiegoś zapachu istniał przed doznaniem tego smaku, jaźń ta zawsze czułaby ten smak. Gdyby smakujący jakiś smak istniał przed doznaniem tego smaku, jaźń ta zawsze czułaby ten smak. I wreszcie gdyby doświadczający doznania dotykowego istniał przed odczuciem go, osoba ta zawsze doświadczałaby tego samego doznania. Żadna jaźń nie może zatem istnieć przed doznaniami kształtów, dźwięków, zapachów, smaków i doznań dotykowych, których doświadcza, ponieważ gdyby istniała i gdyby była jedną jaźnią, byłaby obserwatorem kształtu zanim coś by zobaczyła, słuchaczem dźwięku zanim cokolwiek by usłyszała, wąchaczem zapachu zanim cokolwiek by powąchała itd. Miałaby wszystkie te przyszłe doświadczenia od razu, ponieważ byłaby kimś doznającym wszystkich tych doświadczeń uprzednio. Gdyby doświadczający wszystkich tych doznań różnili się, wtedy - gdyby wszyscy istnieli przed samymi doświadczeniami - w jednej osobie istniałoby wiele jaźni, co byłoby nielogiczne. Co więcej: gdyby jaźń widząca coś istniała po ustaniu doświadczenia widzenia, byłaby to jaźń widząca bez samego procesu widzenia, co także byłoby z logicznego punktu widzenia niemożliwe. W końcu gdyby jaźń doświadczająca doznania istniała tylko w tym samym czasie, co doznanie zmysłowe, a nie przed nim albo po nim, jaźń ta ni stąd ni zowąd zaczynałaby istnieć w chwili doznania zmysłowego a potem przestawałaby istnieć wraz z upływem tej chwili. Ktoś powie: "Nawet jeśli doświadczający jakiegoś konkretnego doznania nie istnieje, zanim go nie doświadczy, istnieje zaś w tym samym czasie, gdy doznanie to następuje, nie znaczy to, że jaźń, która doświadcza, właśnie zaistniała, gdyż w jednej chwili jaźń ta może doznawać kształtu, w następnej - dźwięku itd." Nasuwa się pytanie, czy jaźń będąca słuchaczem jakiegoś dźwięku w jednej chwili to inna czy ta sama jaźń, która jest obserwatorem kształtu w chwili następnej? Gdyby była tą samą jaźnią w obu ułamkach czasu, jaźń ta ze wszystkimi swymi cechami byłaby ta sama z chwili na chwilę; byłby to błąd logiczny, gdyż jaźń posiadająca cechę bycia tą, która widziała kształt, istniałaby zanim nastąpiło doświadczenie widzenia kształtu. Z drugiej strony gdyby jaźnie w każdej chwili różniły się, wtedy w każdej chwili istniałaby całkowicie odmienna jaźń, błyskawicznie powstająca i zanikająca bez związku z którąkolwiek uprzednią lub późniejszą jaźnią. To jednak zupełnie zaprzeczałoby naszemu pojęciu o niezmiennej w obrębie tego życia jaźni, nie wspominając już o żywotach minionych lub przyszłych. Ten argument także jest zatem nielogiczny. Jaźń nie może realnie istnieć przed, w trakcie lub po doświadczeniu doznań zmysłowych; czym zatem jest jaźń, która wydaje się doświadczać rzeczy? Jest to jedynie współzależnie powstały pozór, taki jak jaźń, która zdaje się doświadczać rzeczy w snach. Gdy ją analizujemy, nie możemy jej znaleźć, a więc nie możemy powiedzieć, że istnieje, ale ponieważ jest przynajmniej jej pozór, nie możemy też powiedzieć, że całkiem nie istnieje. Zatem prawdziwą naturą jaźni jest nieoddzielny od pustki pozór, będący poza koncepcjami istnienia, nieistnienia i jakiegokolwiek naszego wyobrażenia. Powinniśmy zastosować to rozumowanie także w odniesieniu do innych aspektów naszego istnienia. Powinniśmy na przykład zapytać, czy ktoś, kto wzbudza w sobie wiarę, istnieje przed tą wiarą, czy nie? Czy ktoś posiadający błędne poglądy istnieje przed tymi błędnymi poglądami, czy nie? Jeśli ta jaźń istnieje przed doświadczeniami, czy jest to jedna jaźń i tama sama jaźń, czy też są są to jaźnie różne? Zbadaj to i przekonaj się. Jest to bardzo głęboka, finezyjna i na dodatek łatwa analiza, więc używajmy jej często! Możemy stosować ją w codziennych sytuacjach w odniesieniu do kogoś, kto jest bez pracy, a potem dostaje pracę. Jest jaźń, która jest bez pracy a potem jaźń, która ma pracę - czy są tą samą jaźnią? Czy jaźń bezrobotna i jaźń zatrudniona są takie same, czy inne? Czy jaźń bezrobotna istnieje w tym samym czasie, co jaźń zatrudniona, i jeśli tak, czy są one jedną i tą samą jaźnią, czy też są różnymi jaźniami, istniejącymi równocześnie? A może są to różne jaźnie istniejące w różnym czasie? Gdy analizujemy zjawiska w powyższy sposób, możemy upewnić się, że jaźń jest koncepcją, wyobrażeniem, pozorem, który nie ma faktycznego istnienia. c) rozumienie bezjaźniowości za pomocą metafory rydwanu i jego części Poniższy tekst jest zapisem dialogu pomiędzy buddyjskim mnichem Nagaseną a Królem Milindą (prawdopodobnie grecki Menander). Tłumaczenie jest nasze własne i pochodzi z prostszej wersji, którą udało nam się znaleźć w zapisach jednego z naszych nauczycieli medytacji pustości Soh Wei-Yu. Król: Jak wasza wielebność jest znana i jakie jest wasze imię panie? Nagasena: Jestem znany jako Nagasena, wielki królu, i wszyscy wołają na mnie Nagasena. Nawet chociaż moi rodzice nazwali mnie Nagasena, słowo "Nagasena" jest po prostu imieniem, etykietką, serią dźwięków, konceptem. Jest to po prostu imię. Nie ma żadnej osoby, którą można uchwycić. Król: Słuchajcie wszyscy, Nagasena mówi mi, że nie jest prawdziwą osobą. Jak mogę się z tym zgodzić? Jeżeli żadnej osoby nie można uchwycić, to kto daje Ci ofiary? Kto je i przyjmuje leki? Kto medytuje i przestrzega dyscypliny moralnej? Kto zabija, kradnie i gwałci? Gdyby ktoś miał Cię zabić, Nagasena, czy nie byłoby to morderstwo? Co jest tym "Nagaseną"? Czy jesteś włosami na głowie? Nagasena: Nie, wielki królu. Król: Włosami na ciele? Nagasena: Nie, wielki królu. Król: A co z Twoimi mięśniami, kośćmi, mózgiem, organami czy inną częścią Twojego fizycznego ciała? Czy to jest Nagasena? Nagasena: Nie, wielki królu. Król: Być może jest całą tą formą albo kombinacją tej formy, uczuć, percepcji, metanlnych formacji i świadomości. Nagasena: Nie, wielki królu. Król: Czym jest czymś poza tą kombinacją rzeczy? Nagasena: Nie, wielki królu. Król: Nie mogą odkryć żadnego Nagaseny. Tylko dźwięk, ale kto jest prawdziwym Nagaseną? Słuchajcie wszyscy, wasza wielebność skłamała. Nie ma Nagaseny! Nagasena: Wasza wysokość, zauważyłem, że przybyłeś tutaj w wielkim komforcie. Jeżeli przyszedłbyś tutaj pieszo pod południowym słońcem, po ostrych kamieniach i palących piaskach, wtedy twoje stopy byłyby poranione i byłbyś zmęczony. Jak więc przybyłeś - pieszo czy na koniu? Król: Przybyłem rydwanem. Nagasena: Jeżeli przybyłeś rydwanem, to proszę wyjaśnij mi czym jest rydwan. Czy jest to oś rydwanu? Król: Nie, wielebny panie. Nagasena: Czy są to koła, podwozie, sznury, jarzmo, szprychy czy którakolwiek z pozostałych części? Król: Nie, wielebny panie. Nagasena: Czy jest kombinacją części? Jeżeli rozłożymy go na koła i podwozie i sznury i wszystkie pozostałe części, to czy dalej będzie to rydwan? Król: Nie, wielebny panie. Nagasena: Czy więc jest on poza tą kombinacją części? Król: Nie, wielebny panie. Nagasena: Tedy powiadam nie mogę odkryć rydwanu. Rydwan wydaje się być po prostu dźwiękiem. Gdzie jest ten rydwa? Wasza wysokość skłamał! Grecy: (aplauz) Jak z tego wybrniesz wasza wysokość? Król: Nagaseno, nie skłamałem. To dzięki współzależności i współpracy wszystkich części mamy rydwan. Zbiór części nie wystarczy. To kiedy one pracują razem mamy ten konceptualny termin, dźwięk i nazwę rydwanu. Nagasena: Wasza wysokość w rzeczy samej ma rację co do rydwanu. Tak samo jest ze mną. Nagasena jest współpracą wszystkich części ciała i pięciu skupisk, które mnie tworzą. Ale w ostatecznej rzeczywistości, jednakże, tej osoby dalej nie da się uchwycić. Król: Dobrze rozegrane panie. Dobrze rozegrane. |